Wprost.pl - "Łukasz Żygadło specjalnie dla „Wprost”: Wymagania dla siatkówki w Częstochowie są wysokie."

Steam Hemarpol Norwid Częstochowa to rewelacja rozgrywek siatkarskiej PlusLigi. Łukasz Żygadło, były świetny rozgrywający i reprezentant Polski, a obecnie dyrektor klubu spod Jasnej Góry, odpowiedział Wprost.pl na wiele ważnych pytań.

Maciej Piasecki (Wprost.pl): Jaką rolę w pańskim życiu odgrywa Częstochowa?

Łukasz Żygadło (były reprezentant Polski, obecnie dyrektor Steam Hemarpol Norwid Częstochowa): Częstochowa jest ważnym miejscem w moim życiu. Tak naprawdę w wieku 14 lat zdecydowałem się tutaj przenieść do szkoły, do klubu. Wówczas musiałem podjąć krok, czy postawić na drogę sportową, czy rozwijać się w innej dziedzinie. Bo akurat zdałem do Techniku Elektronicznego, to było wówczas moim wielkim marzeniem i tym czym chciałem w tamtym momencie się zajmować.

Czyli układy scalone w małym palcu?

Nie aż tak! Ale nie ukrywam, że mam ten inżynierski zmysł – jak patrzę, jak coś działa, to od razu w głowie pojawiają się pomysły, jak to ulepszyć. Zdałem do wspomnianego technikum i po dwóch tygodniach przyszła propozycja dla kilku chłopaków z Sulechowa, miasta z którego pochodzę, aby wyjechać do Częstochowy. Może nie będę przytaczał całej tej historii, ale rodzice spojrzeli wtedy na mnie, pamiętam to jak dziś – i powiedzieli: Synu, gdzie ty w wieku 14 lat będziesz jechał. To przecież ponad 300 kilometrów od domu. A przypominam, że mówimy o czasach, w których internetu nie było, telefony komórkowe tak właściwie też nie istniały. Kupowało się jedynie karty do połączeń z budki telefonicznej.

Jak się nad tym teraz zastanawiam, to rzeczywiście było dosyć hardcorowe posunięcie, ta decyzja z wyjazdem. Postawiłem rodzicom jednak warunek, że jak mnie nie puszczą, to nie zapomnę im tego do końca życia. Zdecydowałem, że wiążę się z siatkówką, a jak ja już się na coś decyduję, to w to idę. Rodzice byli postawieni pod ścianą, ale jak widać, opłaciło się, wiele ciekawych rzeczy wydarzyło się w moim życiu.

Częstochowa była wtedy oknem na wielki, siatkarski świat?

Właściwie po przenosinach pod Jasną Górę niedługo później dostałem się do młodzieżowej reprezentacji Polski. Więc był to taki mały kroku w kierunku większej siatkówki. 

Marzeniem było założyć dres z napisem „Polska” nawet jeśli w tamtych czasach był już wcześniej przetarty przez starszych kolegów. Ale co tam! Móc reprezentować kraj – to było coś, co niesamowicie wciągało.

18 klubów na rożnych kontynentach w karierze. Z których miejsc wyciągnął pan najwięcej do dzisiejszej roli, pełnionej w Norwidzie?

Każde doświadczenie jest cenne, zwłaszcza że miałem okazję grać i mieszkać w krajach o odmiennej kulturze. Występowałem w różnych klubach, takich jak Panathinaikos Ateny, gdzie herb klubu – zielona koniczynka – miał ogromne znaczenie dla lokalnej społeczności, a reprezentowanie tego klubu było dla mnie czymś wręcz zaskakującym. Grałem też w zespołach, które dopiero budowały swoją tożsamość i społeczność wokół siebie. 

CZYTAJ WIĘCEJ

PARTNERZY TYTULARNI

©2019. EXACT SYSTEMS NORWID CZĘSTOCHOWA. WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE.