Myślę, że każdy zawodnik, który tu jest, zasługuje na coś więcej. Mieliśmy problem, myślę, że mentalny. Graliśmy dobrą siatkówkę do pewnego momentu, do stanu po 20. Przychodziła końcówka i nasze głowy nie funkcjonowały jak powinny, jak trener od nas oczekuje. W tym spotkaniu głowa wytrzymała i zwieńczeniem tego jest zwycięstwo i punkty dla Norwida – powiedział po wygranym 3:2 meczu z Lechią Tomaszów Mazowiecki środkowy Mateusz Siwicki.

Exact Systems Norwid Częstochowa początku sezonu nie może zaliczyć do udanych. Po sześciu kolejkach częstochowianie mieli na swoim koncie zaledwie jedno zwycięstwo. W minioną sobotę podopieczni trenera Wasilkowskiego przełamali się. Siatkarze Norwida sprawili niespodziankę, pokonując po tie-breaku Lechię Tomaszów Mazowiecki. – Przeciwnik naprawdę był z najwyższej półki. Zagraliśmy swoją siatkówkę i udało się wygrać. Cieszymy się, że dwa punkty zostają przy Jasnogórskiej – powiedział Mateusz Siwicki. Gra częstochowian nie była równa, jednak gospodarze zdołali przetrwać słabsze momenty i ostatecznie sięgnęli po cenne punkty. – Widocznie trening mentalny dał już skutki, bo nie pękliśmy w tym meczu, cały czas napieraliśmy na drużynę Lechii i każdy, kto wszedł na boisko, zostawił kawał serducha i za to jestem wdzięczny – dodał środkowy.

Chociaż kolejny mecz ligowy dopiero we wtorek 8 listopada, już w najbliższą środę częstochowianie rozegrają kolejny pojedynek. W ramach Pucharu Polski we własnej hali podejmą KPS Siedlce. Siedlczanie to obecnie jedyna drużyna I ligi, która w tych rozgrywkach nie wygrała żadnego spotkania. – W środę gramy z siedlczanami, ale jeszcze nie analizowaliśmy ich gry, bo skupiliśmy się na Lechii. Dajmy nam jeden dzień, troszkę poświętować. Wiele zostawiliśmy na parkiecie. Na pewno wolne nam się przyda i od poniedziałki zaczniemy kolejne przygotowania pod KPS. Dla nas każdy mecz w tym sezonie będzie ciężki. Właśnie takie pojedynki kształtują charakter zespołu. Mam nadzieję, że zrobiliśmy tym spotkaniem dwa kroki w przód – stwierdził Siwicki.

Przed meczem z Lechią Tomaszów Norwid był przedostatni, miał tylko trzy punkty na swoim koncie. Dzięki zwycięstwu z tomaszowianami drużyna z Częstochowy awansowała na 11. lokatę. Do plasującego się miejsce wyżej BBTS –u traci tylko trzy punkty a ma o jedno spotkanie rozegrane mniej (zaległy mecz z Chrobrym Głogów zaplanowano na 4 grudnia). – To jest tak ambitna grupa, ja też jestem mega ambitny, że mnie to motywowało. Gdy wchodziłem zobaczyć tabelę, bo przyznam się, że to robiłem, czułem sportową złość, że ta grupa z tymi trenerami nie zasługuje na takie miejsce. Myślę, że każdy zawodnik, który tu jest, zasługuje na coś więcej. Mieliśmy problem, myślę, że mentalny. Graliśmy dobrą siatkówkę do pewnego momentu, do stanu po 20. Przychodziła końcówka i nasze głowy nie funkcjonowały jak powinny, jak trener od nas oczekuje. W tym spotkaniu głowa wytrzymała i zwieńczeniem tego jest zwycięstwo i punkty dla Norwida – przyznał siatkarz zespołu z Częstochowy.

Po sezonie 2018/2019 Norwid przeszedł gruntowną przebudowę, zmienił się również szkoleniowiec. – Trener jest konkretny. My jesteśmy takimi zawodnikami, że sami od siebie oczekujemy, żeby to, co powie trener, jak najlepiej zagrać na boisku, zaprezentować to. Są zadania taktyczne, które są bardzo ważne. Na tym poziomie musimy słuchać tego, co trener mówi, czego od nas oczekuje, bo jak będziemy się go słuchać, to wiem, że nie będzie to pierwsza niespodzianka, którą sprawimy w Krispol I lidze – zakończył Mateusz Siwicki.

źródło; siatka.org